Zdjęcie poglądowe
Mariakray
Uwaga, wysokie temperatury!
Sprawdź lokalną prognozę pogody

Ranking rankingowi nierówny

W ostatnich latach w polskim internecie pojawiło się zatrzęsienie różnego rodzaju rankingów karm dla psów, kotów czy gryzoni. Ich autorzy — często anonimowi, czasem powiązani z blogami lub sklepami — prezentują je jako rzetelne, naukowe zestawienia „najlepszych” produktów. W praktyce jednak wiele z tych rankingów opiera się nie na obiektywnej analizie składu, lecz na materiałach marketingowych dostarczanych przez samych producentów.

Rzetelność? Tylko na pierwszy rzut oka

Większość tych rankingów powołuje się na kryteria, które brzmią naukowo: analiza jakości białka, obecność mięsa świeżego lub suszonego, brak zbóż, poziom popiołu surowego, deklarowany procent składników zwierzęcych. Niestety — równie często nie ma w nich ani słowa o rzeczywistym pochodzeniu surowców, kontroli laboratoryjnej, czy kontekście używanych nazw surowców.

Dla przykładu: jeden z popularnych rankingów umieścił na podium karmę reklamowaną jako „bez mączki mięsnej”, zawierającą jedynie „mięso z kurczaka (suszone)” i „proteiny drobiowe”. Dla przeciętnego opiekuna brzmi to jak gwarancja jakości. Jednak termin „suszone mięso” nie podlega jednolitym normom — równie dobrze może oznaczać mączkę mięsno-kostną o wysokim poziomie mineralnych pozostałości po przetwórstwie, która w innych krajach (np. w Niemczech) musi być wyraźnie oznaczana jako „Tiermehl” (czyli mączka zwierzęca).

Co gorsza, producenci coraz częściej używają zamienników słownych, które nie brzmią źle — np. „hydrolizowane białko zwierzęce” lub „białko z kurczaka suszone” — ale mogą w praktyce oznaczać odpady poprodukcyjne, byle mieszczące się w ramach prawnych.

Przykłady manipulacji

Karma reklamowana jako „bez mączki mięsnej”:
Popularna marka klasy premium podaje na opakowaniu:
„Składniki: 25% świeżego mięsa z indyka, 15% suszonego białka drobiowego” — a dalej znajduje się informacja, że karma zawiera także „naturalne źródła wapnia i fosforu”. Po dokładnym prześledzeniu dokumentacji okazuje się, że „suszone białko drobiowe” pochodzi z tzw. MBM (Meat and Bone Meal), czyli mączki mięsno-kostnej. Producenci korzystają z tego zabiegu, ponieważ prawo UE pozwala określać MBM jako „białko pochodzenia zwierzęcego”, jeśli spełnia określone normy mikrobiologiczne.

Ranking chwalący karmy „bez zbóż”:
Jeden z blogów opublikował ranking karm „bezzbożowych”, rekomendując karmę, w której jako pierwszy składnik występował „groszek” i „ziemniaki”. Karma rzeczywiście nie zawierała zbóż, ale zawierała wysoki poziom skrobi i błonnika roślinnego, co czyniło ją równie tanim wypełniaczem jak kukurydza. A poziom białka zwierzęcego był… 13%, co trudno uznać za wskaźnik diety wysokomięsnej.

Oceny „zgodne z FEDIAF”
Niektóre rankingi chwalą się ocenami „zgodnymi z normami FEDIAF” – europejskiej federacji producentów karm. Ale FEDIAF nie prowadzi żadnych certyfikacji ani ocen jakości – jedynie publikuje wytyczne dotyczące minimalnych i maksymalnych wartości odżywczych. Ich spełnienie oznacza tyle, co: „produkt nie zrobi zwierzakowi krzywdy w krótkim okresie”. To trochę tak, jakby chwalić się, że parówka spełnia wymogi dopuszczenia do sprzedaży – nikt nie uzna jej przez to za produkt premium.

Co powinno nas niepokoić?

  • Niejasne pochodzenie surowców – „mięso z kurczaka” może oznaczać filety… albo skóry i pazury, zależnie od prawa kraju produkcji.
  • Zamienne nazwy surowców – np. „białko drobiowe”, „hydrolizat białka zwierzęcego”, „suszone mięso” mogą maskować jakość gorszą niż „mączka”.
  • Brak podanych analiz laboratoryjnych – a więc bazowanie wyłącznie na deklaracji etykietowej.
  • Brak odniesienia do biologicznej wartości białka – karma może mieć 30% białka, z czego 70% pochodzi z roślin.
  • Powiązanie rankingu ze sklepem lub marką – często „ranking niezależny” kończy się linkiem afiliacyjnym lub promocją marki X.

Co możemy zrobić?

  • Czytać etykiety krytycznie – i nie bać się pytać producentów o definicje terminów.
  • Unikać rankingów bez podanych źródeł danych – a zwłaszcza tych, które nie podają nawet daty publikacji.
  • Szukać analiz laboratoryjnych – są firmy oferujące niezależne badania zawartości mięsa, popiołu, zawartości składników mineralnych itp.
  • Uczyć się podstaw żywienia zwierząt – im większa wiedza opiekuna, tym mniejsza podatność na marketingowe sztuczki.

Podsumowanie

Nie każdy ranking to oszustwo — ale wiele rankingów opartych wyłącznie na etykietach i materiałach marketingowych nie powinno być uznawanych za „eksperckie”. W świecie, w którym producenci mogą z łatwością przemycać mączkę mięsno-kostną jako „białko suszone” lub „mięso suszone” a najtańsze wypełniacze jako „warzywa i zioła”, opiekunowie zwierząt muszą być szczególnie czujni. Bo choć na etykiecie może być napisane „z miłości do zwierząt”, to dla wielu firm miłość kończy się tam, gdzie zaczyna się koszt.

Karma z pierwszego miejsca jednego z rankingów

26% świeża konina
19% suszony słodki ziemniak
białko ziemniaczane
łuskana fasola fava
9% tłuszcz koński
7,5% suszona konina
suszony ziemniak
6% cały groszek
siemię lniane
wysłodki buraczane (bez cukru)
minerały
wywar warzywny
0,3% omega-3
0,04% suszony granat
0,0095% fruktooligosacharydy
0,0023% mannanoligosacharydy

Analiza składu

Producent chwali się, że karma zawiera 45% koniny, co na pierwszy rzut oka robi wrażenie i sugeruje, że mamy do czynienia z produktem wysokomięsnym. Jednak po rozbiciu tego twierdzenia na konkretne składniki widać, że to czysta manipulacja liczbami. W składzie znajdziemy 26% świeżej koniny, która w rzeczywistości zawiera około 70–75% wody, więc po obróbce termicznej zostaje z niej zaledwie 6–7% suchej masy. Kolejne 9% to tłuszcz koński – który nie jest mięsem, a jedynie źródłem energii i nie dostarcza pełnowartościowego białka. Jedynie 7,5% stanowi suszona konina, która faktycznie wnosi coś do wartości odżywczej karmy — choć nawet ten składnik nie jest do końca jasny. Określenie „suszoną koninę” może równie dobrze oznaczać mączkę mięsną lub mączkę mięsno-kostną, ponieważ w unijnych przepisach nie ma obowiązku podawania, czy chodzi o czystą tkankę mięśniową, czy o odpady po uboju. Brak precyzji w nazwie to celowy zabieg marketingowy – gdyby producent chciał podkreślić jakość, użyłby sformułowania „suszone mięso mięśniowe z koniny”. W praktyce więc deklarowane 45% koniny oznacza realnie około 14–15% składników mięsnych po przetworzeniu – i to przy dużej dozie dobrej woli.

Resztę receptury stanowią głównie tanie wypełniacze roślinne. Same ziemniaki występują w trzech postaciach: 19% suszony słodki ziemniak, białko ziemniaczane (bez podanej ilości, ale z pewnością w kilku procentach), oraz suszony ziemniak. Można szacować, że składniki ziemniaczane razem stanowią co najmniej 27–32% karmy, a prawdopodobnie nawet więcej. Do tego dochodzi fasola fava, groszek, siemię lniane, wysłodki buraczane i wywar warzywny – czyli kolejne roślinne dodatki o niskiej wartości biologicznej. Hasła reklamowe, takie jak „0% zbóż, glutenu, ryżu, soi i kukurydzy” czy „hipoalergiczna receptura”, mają przyciągać uwagę, ale nie zmieniają faktu, że karma oparta jest na dużych ilościach skrobi i białka roślinnego. Sformułowania takie jak „bez sztucznych konserwantów” brzmią zdrowo, ale nie niosą realnej informacji – równie dobrze można konserwować karmę naturalnymi przeciwutleniaczami, co również powinno być jasno oznaczone. W efekcie otrzymujemy produkt przeciętny pod względem odżywczym, ubrany w język premium i doprawiony chwytliwym marketingiem. Dla niewprawnego konsumenta może to brzmieć przekonująco – ale skład mówi sam za siebie.

Co więcej, jeśli do produkcji użyto suszonych składników zwierzęcych, takich jak mączka mięsna czy suszone białko, istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostały one wcześniej zakonserwowane syntetycznymi dodatkami – takimi jak BHA, BHT czy etoksychyna. Ponieważ konserwant został dodany na wcześniejszym etapie, producent nie ma obowiązku wykazywania go na etykiecie karmy. W efekcie produkt może zawierać pozostałości kontrowersyjnych substancji, mimo że reklamowany jest jako „bez sztucznych konserwantów”.

Dostawa w 3h!

Zainstaluj nasza aplikację - zamów z dostawą do domu tego samego dnia.

W aplikacji znajdziesz również przydatne rzeczy, w tym listę aktualnie pracujacych lekarzy weterynarii w Szczecinie.



Wszystkie treści zamieszczone na tej stronie są chronione prawem autorskim.
Kopiowanie, reprodukcja lub dystrybucja części lub całości materiałów bez wyraźnej zgody właściciela jest ściśle zabronione i może prowadzić do konsekwencji prawnych.

GODZINY PRACY

9:00 - 19:00

SOBOTA

10:00 - 16:00

ZAMÓWIENIA

883 901 501

SKLEP

91 885 31 31

Regulamin

Polityka