Śmiertelna cena wolności
Leży na poboczu, z ciałem wygiętym w nienaturalny sposób, z pyskiem otwartym w bezgłośnym krzyku. Ma rudo-pręgowaną sierść i obrożę, którą ktoś mu założył z miłością. Już nie żyje. Potrącił go samochód. Być może dopiero co wracał z wyprawy na ogrody sąsiadów, gdzie węszył za zapachem kotki w rui. Może chciał tylko przejść przez ulicę. Jego opiekun nie wie jeszcze, że nie wróci na kolana. Ten kot miał dom. Miał człowieka. Ale pozwolono mu wychodzić, „bo tak lubi”.
To nie jednostkowa tragedia. Tak codziennie giną tysiące kotów.
Kocie pragnienie wolności?
Opiekunowie kotów wychodzących często mówią, że ich zwierzę „kocha wolność”, „nie da się go zatrzymać” albo że „całe życie tak chodził i nic mu się nie stało”. Problem w tym, że nasze postrzeganie potrzeb zwierząt jest często skażone ludzkimi emocjami, a nie rzeczywistym rozumieniem ich instynktów i zagrożeń.
Koty wychodzące nie wiedzą, co to ruch uliczny. Nie mają wykształconego odruchu unikania samochodów. Nie wiedzą, że niektóre rośliny są trujące, że myszy mogą być nosicielami pasożytów, a ludzie nie zawsze są przyjaźni. To, co my nazywamy „wolnością”, często dla kota oznacza jedno: życie w ciągłym stresie i ryzyku.
Samochód to najczęstsza przyczyna śmierci kotów
Największym zagrożeniem dla kotów wypuszczanych samopas są samochody. I nie trzeba mieszkać przy głównej drodze – wystarczy osiedlowa uliczka, z której ktoś wyjeżdża do pracy, nie spodziewając się kota wybiegającego zza śmietnika. Koty często giną na miejscu, ale nie zawsze. Czasem są tylko ciężko ranne – z roztrzaskaną miednicą, oderwanym ogonem, w bólu, którego nie umiemy sobie nawet wyobrazić. Czasem kona kilka godzin w krzakach, zanim ktoś go znajdzie lub nie.
Statystyki są przerażające: szacuje się, że w samych tylko Niemczech co roku pod kołami samochodów ginie około 500 000 kotów. W Polsce takich danych nikt nie zbiera, ale liczba może być równie szokująca.
Jak naprawdę umiera kot na drodze
Nie ginie od razu. Tylko w filmach śmierć jest natychmiastowa. W rzeczywistości kot potrącony przez samochód często żyje jeszcze przez kilka minut lub godzin. Ma połamany kręgosłup, zmiażdżoną miednicę, roztrzaskaną żuchwę. Nie może się ruszyć, ale czuje wszystko – ból, panikę, chłód asfaltu. Próbuje się podnieść, wyjąc, ale tylko porusza pyszczkiem. Język wypada, ślina miesza się z krwią. Czasem czołga się kilka metrów, zostawiając za sobą krwawy ślad. Z każdą sekundą jego ciało słabnie. Nie ma przy nim nikogo – umiera w samotności, strachu i bólu, który mógłby nie istnieć, gdyby nie wyszedł z domu.
To nie jest przesada. To codzienność. Wystarczy zapytać weterynarza lub pracownika schroniska.
Zagrożeń jest więcej niż droga
Samochody to tylko część problemu. Kot wypuszczany na zewnątrz narażony jest także na:
W sezonie letnim częstym zagrożeniem są okna uchylne – kot próbujący się przecisnąć może zaklinować się i udusić. W zimie kot może zostać zamknięty w piwnicy, komórce, kontenerze – i umrzeć z głodu lub wychłodzenia.
Koty a środowisko – cichy zabójca natury
Choć to trudna prawda dla wielu opiekunów, koty wypuszczane na zewnątrz są jednym z największych zagrożeń dla dzikiej przyrody. Są świetnymi myśliwymi – i nie robią tego z głodu, lecz z instynktu.
W samej tylko Australii koty domowe i zdziczałe odpowiadają za śmierć około 1 miliarda dzikich zwierząt rocznie. W USA ta liczba sięga nawet 3 miliardów ptaków i małych ssaków. W Polsce także odnotowuje się drastyczne spadki populacji wróbli, skowronków czy jeży – częściowo winne są właśnie koty.
Wypuszczając kota, nie tylko ryzykujemy jego życie – zagrażamy także życiu całych gatunków, zwłaszcza w miastach i na terenach podmiejskich.
A przecież można inaczej
To mit, że kot musi wychodzić. To zwierzę terytorialne, które potrafi być w pełni szczęśliwe w domu, jeśli zapewnimy mu odpowiednią stymulację. Co możesz zrobić zamiast wypuszczania kota?
Obalamy mity
„On zawsze wraca” – aż do tego jednego razu, gdy nie wróci.
„Taki już jest, że chce wychodzić” – każdy kot może się przystosować do życia w domu. To kwestia czasu, konsekwencji i odpowiedniej organizacji przestrzeni.
„Ale koty od wieków wychodzą” – tak, i giną od wieków. Dziś wiemy więcej i możemy dać im lepsze życie.
„Nie będę trzymać go pod kluczem” – a trzymasz psa na smyczy, dziecko za rękę. To nie więzienie – to opieka.
Podsumowanie
Wypuszczanie kota to nie akt miłości – to decyzja, która naraża go na cierpienie, kalectwo lub śmierć. Jeśli kochasz swojego kota, chroń go. Zapewnij mu szczęście i bezpieczeństwo w domu. Naucz się go rozumieć i dbać o jego potrzeby – nie ulegając mitom i stereotypom.
Bo kot nie ma głosu, by się sprzeciwić. Ale Ty masz. I masz wybór. I teraz już nie możesz powiedzieć że nie wiedziałeś.
Niech jego ostatnia wędrówka nie będzie drogą na zawsze.
Kochasz – zadbaj.
Nie skazuj swojego kota na długą agonię na poboczu drogi – próbującego zawołać Cię o pomoc. On kierował się instynktem – Ty możesz rozumem.
Kopiowanie, reprodukcja lub dystrybucja części lub całości materiałów bez wyraźnej zgody właściciela jest ściśle zabronione i może prowadzić do konsekwencji prawnych.
9:00 - 20:00
SOBOTA10:00 - 16:00

GODZINY PRACY
9:00 - 19:00
SOBOTA10:00 - 16:00
ZAMÓWIENIA883 901 501
SKLEP91 885 31 31
Regulamin
Polityka
