Wzrost populacji bezskrzydłych pluskwiaków
W tym sezonie obserwujemy zjawisko, które może niepokoić miłośników zielonych przestrzeni – wzrost populacji bezskrzydłych pluskwiaków, które chętnie oblepiają pnie parkowych i przydrożnych drzew. Wielu obserwatorów zauważa, że jest ich wyraźnie więcej niż w minionych latach. Czy zatem powinniśmy się obawiać o nasze ogrodowe i domowe rośliny?
Te małe, czerwone owady, których kolonie można spotkać na drzewach, schodach, murach, a nawet na cmentarnych pomnikach, są w rzeczywistości pożytecznymi mieszkańcami naszych parków i lasów. Choć ich masa może sprawiać wrażenie istnej plagi, ekspertka z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego, przekonuje, że nie ma powodów do niepokoju.
Są to kowale bezskrzydłe – owady pospolite, masowo występujące w naszym kraju, podobnie jak w całej Europie, Azji Mniejszej, Indiach, Ameryce Środkowej i Północnej oraz na Syberii. To pożyteczne bezskrzydłe owady, które przyczyniają się do rozkładu martwej materii organicznej. Wysysają soki z opadłych nasion lip, ślazów i robinii. Czasami żywią się też stawonogami, czyli innymi owadami. Wprawdzie mają aparat kłująco-ssący, ale nie gryzą ani ludzi, ani zwierząt. W żaden sposób nam nie zagrażają. Natomiast służą za żywy pokarm dla ptaków i małych ssaków. Dlatego powinno się tolerować ich obecność, a nie zwalczać
Owady te są stałocieplne i chętnie oblepiają nasady pni drzew, aby wygrzać się w słońcu. Choć obserwuje się wzrost ich populacji, nie ma to negatywnego wpływu na ogrodowe czy domowe rośliny.
Czy zatem powinniśmy obawiać się nadmiernej populacji tych owadów? Wszystko wskazuje na to, że jest to naturalny fenomen i nie ma powodu do paniki. Przyroda, jak zawsze, doskonale radzi sobie z równowagą ekosystemu. Właśnie dlatego, zamiast zwalczać te owady, powinniśmy doceniać ich rolę w naszym ekosystemie.